Póki co, pierwsza na moim blogu, ale na pewno nie ostatnia recenzja/przegląd kosmetyków. Na pierwszy rzut zapowiadane w ostatniej notce neonowe cienie do powiek Flormar. Dlaczego one? Bo zbliża się lato, czas zaszaleć z kolorami a te cienie są na prawdę godne uwagi i kilku słów.
Zapraszam do przeczytania, nie będziecie żałować ;-)
Ciężko jest tak na prawdę znaleźć na polskim rynku
matowe cienie, które byłyby nieziemsko napigmentowane, szalenie kolorowe a przy tym w cenie, której nie odczuje za bardzo nasz portfel :) Ja takie cienie znalazłam i dzisiaj wam je pokażę.
Marka Flormar, których kosmetyki możemy znaleźć na stoiskach firmowych w centrach handlowych większych miast a także na ich stronie internetowej (www.flormar.com.pl), zaproponowała nam 8 kolorów pojedyńczych cieni. Osobiście jestem posiadaczką 5 z nich, ale już dzisiaj wiem, że 3 pozostałe niedługo dopełnią moją kolekcję. Dlaczego?
* Oryginalne, neonowe kolory wprost stworzone do noszenia na powiekach w czasie upalnego lata.
Dość duży wybór odcieni pozwala na ogromną ilość kombinacji na naszych oczach.
* Bardzo mocno napigmentowane, więc jeśli w gorące dni wolimy odpuścić sobie makijaż, cienie te to świetne rozwiązanie jako zaakcentowanie dolnej powieki lub wykonanie kolorowej kreski (bądź tęczowej, której propozycję pokazałam w jednej z poprzednich notek).
* Nie spotkałam się wcześniej z cieniami o podobnej konsystencji. Ta jest bardzo jedwabista, miękka. Produkt z łatwością nabiera się na pędzel.
* Trwałość jest bardzo przyzwoita, na bazie pod cienie utrzymują się bezproblemowo od aplikacji aż do zmycia makijażu, w ciągu dnia nie tracą na intensywności. Bez bazy, o dziwo, radzą sobie całkiem dobrze (co nie często zdarza się na moich powiekach)!
* Cena. Co prawda, nie znam dokładnie ceny tych cieni, bo swoich nie zakupiłam w Polsce, ale przypuszczam, ze nie przekracza ona 10-15 PLN
Za co wielki plus dla firmy Flormar? Każdy z kosmetyków, w tym te cienie, zabezpieczane są specjalną naklejką protection seal, która zapewnia nas, że produkt, który kupujemy nie był wcześniej otwierany i testowany przez osoby niepożądane ;-) To mi się podoba!!!
Do rzeczy:
Intensywnie niebieski, to pierwszy cień jaki wam pokażę. Oznaczony jako
N107. Całkowicie matowy, mocno napigmentowany. Z jedwabistym wykończeniem.
Następny to
N103. Nie jest to zupełny mat, ale o dużej ilości drobinek wspomnieć tutaj też nie można. Blasku raczej nam nie da, określiłabym to raczej jako pół-mat. Napigmentowany bardzo intensywnie.
N108, który tutaj wyszedł (mimo wszystko) trochę blado, w rzeczywistości to na prawdę głęboki fiolet, bardzo go lubię, jeden z moich faworytów.
Dwa ostatnie to zieleń oznaczona jako
N105 i róż
N104. Odcienie niczym nie różnią się od zakreślaczy, używanych w szkołach czy biurach. Wiecie co mam na myśli? ;) Wściekle intensywny róż i zieleń absolutnie skradły moje serce!!!
Na koniec kilka swatchy, pokazujących pigmentację, żeby nie pozostać gołosownym.
Jednym zdaniem: Zdecydowanie polecam!!!!