My lovely followers:
piątek, 25 stycznia 2013
sobota, 27 października 2012
Bloody face
Dawno mnie tutaj nie było. Niestety brak czasu i chęci spowodował ogromne zaniedbanie bloga, ale czas na poprawę.
Panujący wszędzie szum o Halloween zainspirował również mnie, żeby stworzyć swój pierwszy "makijaż niekoniecznie upiększający" ;-) Brak sztucznej krwi i innych akcesoriów do tego typu charakteryzacji spowodował, że efekt jaki uzyskałam nie jest może najdoskonalszy, ale na pierwszy raz jestem zadowolona.
ps. zdjęcia robione telefonem, dlatego jakość nieciekawa :(
Panujący wszędzie szum o Halloween zainspirował również mnie, żeby stworzyć swój pierwszy "makijaż niekoniecznie upiększający" ;-) Brak sztucznej krwi i innych akcesoriów do tego typu charakteryzacji spowodował, że efekt jaki uzyskałam nie jest może najdoskonalszy, ale na pierwszy raz jestem zadowolona.
piątek, 10 sierpnia 2012
Dax Cosmetics, CASHMERE Eyeshadow Base - review
Cześć!
Dzisiaj zapraszam was na recenzję bazy pod cienie Dax Cosmetics, która sprawia, że makijaż oczu na moich powiekach jest nie do ruszenia aż do demakijazu.
Od producenta: Kaszmirowa baza o neutralnym cielistym kolorze i delikatnej kremowej konsystencji. Przedłuża trwałość makijażu oka, aż do 15 godzin. Wygładza skórę powiek i wyrównuje ich koloryt. Ułatwia rozprowadzanie cieni i kredek oraz zapobiega ich osypywaniu się i rolowaniu w załamaniach powiek. Intensyfikuje kolor.
Cena: 22-25 PLN /7g
Przede wszystkim zacznę od opakowania: Płaski, szeroki słoiczek umożliwiający bezproblemowe nabieranie produktu nawet właścicielkom długich paznokci. Sama baza ma ciemnobeżowy kolor, ale bez obaw! Na powiekach jest praktycznie transparentna, rozjaśnia i wygładza powiekę.
Konsystencja jest kremowa, nietłusta i jakby silikonowa. Łatwo rozprowadza się na powiekach.
Bazę stosuję codziennie, od kilku miesięcy i śmiało mogę stwierdzić, że jest wydajna. Ponadto, mimo szerokiego słoiczka, zakrętka jest bardzo trwała i zabezpiecza bazę przez wyschnięciem.
Baza wzmacnia intensywność cieni, nałożona rano trzyma się perfekcyjnie aż do demakijażu. Wcześniej używałam różnych baz m.in. popularnej bazy z KOBO i ta nie zdała u mnie egzaminu.
Jedynym minusem, jak dla mnie, jest dostępność bazy DAX. Nie mogłam jej znaleźć w żadnej z drogerii, wiec postanowiłam zamówić online.
Do bazy z pewnością wrócę. Stosunek ceny do jakości jest zachwycający. Sam produkt przyjemny w użytkowaniu i co najważniejsze: perfekcyjnie utrwala makijaż :-)
Ps. Zmieniłam wygląd bloga :-) Ciemny layout wydawał mi się trochę przytłaczający. Tym razem postawiłam na coś jasnego i przejrzystego. Mam nadzieję, że i wam przypadnie do gustu.
sobota, 28 lipca 2012
wtorek, 24 lipca 2012
Inspired by places: Japan
FLORMAR True Color Dipliner - review
Cześć wszystkim!
Miałam mały, niezależny ode mnie zastój na blogu więc czas nadrobić zaległości, w szczególności te związane z akcją "Inspired by places".
Jeszcze dzisiaj dodam makijaż na tydzień inspirowany Japonią, jednak na początek obiecana recenzja eyelinerów, a dokładnie True Color Dipliners bo tak oryginalnie nazywa się produkt firmy Flormar.
Od producenta: Jest trwały, nie rozmazuje się oraz utrzymuje się przez cały dzień. Wysokiej jakości specjalnie wyprofilowany pędzelek ułatwia poprowadzenie idealnej kreski i nadania oczom idealnego kształtu.
Produkt występuje w pięciu wariantach kolorystycznych (czarny, brązowy, fioletowy, zielony, niebieski), a pojemność to 4,5ml. W sklepie internetowym cena diplinerów to 11.90 PLN (www.flormar.com.pl)
Miałam mały, niezależny ode mnie zastój na blogu więc czas nadrobić zaległości, w szczególności te związane z akcją "Inspired by places".
Jeszcze dzisiaj dodam makijaż na tydzień inspirowany Japonią, jednak na początek obiecana recenzja eyelinerów, a dokładnie True Color Dipliners bo tak oryginalnie nazywa się produkt firmy Flormar.
Od producenta: Jest trwały, nie rozmazuje się oraz utrzymuje się przez cały dzień. Wysokiej jakości specjalnie wyprofilowany pędzelek ułatwia poprowadzenie idealnej kreski i nadania oczom idealnego kształtu.
Pierwsze, co zaskakuje w tych eyelinerach to na prawdę dobra pigmentacja intensywnych odcieni. Moje serce podbił kobalt i trawiasta zieleń, posiadam również brąz, którego kolor przypomina mleczną czekoladę.
Eyelinery mają naprawdę precyzyjny pędzelek, z łatwością można narysować bardzo cienką kreskę.
Eyelinery po kilkunastu sekundach od zaaplikowania stają się całkowicie matowe, co sprawia, że wyglądają wyjątkowo i niebanalnie.
Są stosunkowo trwałe, bez pocierania kreski wytrzymują na oku aż do demakijażu. Nie zaobserwowałam kruszenia się czy rozmazywania w ciągu dnia. Wystarczy ciepła woda by pozbyć się eyelinera z oka.
Eyelinery po kilkunastu sekundach od zaaplikowania stają się całkowicie matowe, co sprawia, że wyglądają wyjątkowo i niebanalnie.
Są stosunkowo trwałe, bez pocierania kreski wytrzymują na oku aż do demakijażu. Nie zaobserwowałam kruszenia się czy rozmazywania w ciągu dnia. Wystarczy ciepła woda by pozbyć się eyelinera z oka.
Efekty jakie można uzyskać tymi eyelinerami możecie oglądnąć m.in. w makijażu inspirowanym Nową Zelandią.
piątek, 13 lipca 2012
All eyes on me: green eyeliner!
Nie ma nic lepszego niż okres letni, kiedy na prawdę możemy wykorzystać możliwości intensywnych cieni do powiek, soczystych eyelinerów, a nawet kolorowych mascar!
W ostatnim makijażu, inspirowanym Nową Zelandią, wykorzystałam piękny zielony eyeliner z Flormar. Dzisiaj zaprezentuję go wam z troszkę innej odsłonie, a następną notkę w całości poświęcę bliższemu zapoznaniu się z tym produktem.
Bez zbędnej gadaniny (bo jakie mozna mieć tematy o 2 w nocy ;-) ) zapraszam na ogladanie:
Ps. Przepraszam za totalnie nieogarnięte brwi. Tak jakoś wyszło ;-)))
W ostatnim makijażu, inspirowanym Nową Zelandią, wykorzystałam piękny zielony eyeliner z Flormar. Dzisiaj zaprezentuję go wam z troszkę innej odsłonie, a następną notkę w całości poświęcę bliższemu zapoznaniu się z tym produktem.
Bez zbędnej gadaniny (bo jakie mozna mieć tematy o 2 w nocy ;-) ) zapraszam na ogladanie:
Ps. Przepraszam za totalnie nieogarnięte brwi. Tak jakoś wyszło ;-)))
sobota, 7 lipca 2012
Inspired by places: Week III - New Zealand
Jakość zdjęć doprowadza mnie do szału, zero jakiejkolwiek ostrości za co z góry was przepraszam.
Chciałam trochę poeksperymentować z ustami, żeby makijaż nie był całkowicie przewidywalny.
Na oku cienie i eyeliner z Flormar, który ma cudowny odcień zieleni. Jest bardzo mmm... trawiasty ;-) Niekoniecznie dla mojej tęczówki, jednak sam eyeliner godny uwagi - ale o tym może kiedyś.
Strasznie zaniedbałam bloga i wpadłam w rutynę dodawania notki tylko raz w tygodniu, mimo, że mam ostatnio dużo wolnego czasu. Postaram się to nadrobić i zasypać was większą ilością makijaży, recennzji itd. :-)
xx, Betty
środa, 27 czerwca 2012
Inspired by places: Week II - Kenya
Tydzień II akcji "Inspired by places" czas zacząć. Coś czuję, że nie będzie to moja ostatnia propozycja na ten tydzień, bo kraj jest wyjątkowo ciekawy :)
Makijaż, który dzisiaj zaprezentuję z powodzeniem mogłabym nosić na codzień. Na początku czerwień na powiekach stanowiła dla mnie małą barierę ale dzięki temu makijażowi, a przede wszystkim tej akcji - przekonałam się, że moją tęczówkę całkiem nieźle podkreślają "kenijskie barwy" ;-)
Mam nadzieję, że propozycja makijażu przypadnie wam do gustu.
sobota, 23 czerwca 2012
Inspired by places: Week I - Bora Bora
Tydzień pierwszy blogowej akcji "Inspired by places" czas zacząć (właściwie to zakończyć bo makijaż dodaję na koniec tygodnia pierwszego ;-) ).
Na początek Bora-Bora. Miałam ochotę zmalować szalony makijaż a ostatecznie zrobiłam coś prostego. Górna powieka zainspirowana błękitem oceanu, dolną zaś zaakcentowałam złotem, czego aparat nie wyłapał
Ogólnie samą akcję uważam za niezwykle interesująca ze względu na swój temat i już rozmyślam co przygotować na tydzień o Kenii :-))
PS. Przepraszam za kilka włosków na policzku. Bezpośrednio przed zrobieniem zdjęć ciachnęłam sobie trochę grzywki bo mnie irytowała. Wpaaaaaaaaadka ;-x
Na początek Bora-Bora. Miałam ochotę zmalować szalony makijaż a ostatecznie zrobiłam coś prostego. Górna powieka zainspirowana błękitem oceanu, dolną zaś zaakcentowałam złotem, czego aparat nie wyłapał
Ogólnie samą akcję uważam za niezwykle interesująca ze względu na swój temat i już rozmyślam co przygotować na tydzień o Kenii :-))
PS. Przepraszam za kilka włosków na policzku. Bezpośrednio przed zrobieniem zdjęć ciachnęłam sobie trochę grzywki bo mnie irytowała. Wpaaaaaaaaadka ;-x
piątek, 15 czerwca 2012
MIYO: OMG! Eyeshadows - I'm single & colourful! - review
Całkiem niedawno recenzowałam metaliczne cienie z edycji limitowanej MIYO. Przyszedł czas na kontynuację, tym razem jednak mowa będzie o cieniach ze stałej kolekcji - OMG! Eyeshadows
Posiadam w swojej kolekcji 13 odcieni z 40 dostępnych odcieni. Producent oferuje cienie o wykończeniu matowym, perłowym lub z drobinkami - każdy może znaleźć coś dla siebie.
Posiadam w swojej kolekcji 13 odcieni z 40 dostępnych odcieni. Producent oferuje cienie o wykończeniu matowym, perłowym lub z drobinkami - każdy może znaleźć coś dla siebie.
Cienie (3g) w śmiesznie niskiej cenie 4,99 PLN.
Nie zawierają parabenów, hypoalergiczne, testowane dermatologicznie.
Opakowania cieni mają ten sam mankament jak z edycji metalicznej - ciężko się otwierają, można złamać paznokieć, jednak z czasem otwieranie się wyrabia i mozemy dostać się do upragnionego cienia dużo łatwiej.
Nie zawierają parabenów, hypoalergiczne, testowane dermatologicznie.
Opakowania cieni mają ten sam mankament jak z edycji metalicznej - ciężko się otwierają, można złamać paznokieć, jednak z czasem otwieranie się wyrabia i mozemy dostać się do upragnionego cienia dużo łatwiej.
Konsystencja jest całkowicie inna niż w cieniach metalicznych. Klasyczna, pudrowa.
Cienie są bardzo dobrze napigmentowane, w szczególności odcienie intensywne tj. Glitz, Sunrise, Chili czy Toxic.
od lewej: Haze (26); White (01); Vanilla (04)
Vanilla (04) - beżowo-szary mat
White (01) - dobrze napigmentowana biel, mat
Haze (26) - rozbielony szaro-beżowy mat, jednak jaśniejszy od Vanilla
od lewej: Gold Dust (05); Glitz (06); Coffee (08)
Gold Dust (05) - piękny, szampański odcień o perłowym wykończeniu z drobinkami. Przypomina mi odrobinę cień z paletki Sleek, Au Naturel.
Glitz (06) - bardzo dobrze napigmentowany miedziany brąz z drobinkami.
Coffee (08) to matowy ciepły brąz
od lewej: Toxic (28); Forrest (29); Sting (31)
Forrest (29) stonowana, matowa zieleń - bardzo dobrze napigmentowana
Sting (31) to perłowy turkus - bardzo ładny kolor
Toxic (28) - jasna zieleń o kredowej konsystencji - bardzooo napigmentowana
Od lewej: Sunrise (27); Chili (13); Royal (39); Diva (16)
Sunrise (27) - moooocno napigmentowany żółty mat
Chili (13) - chyba jeden z najładniejszych dostępnych odcieni, najmnocniej napigmentowana czerwień. Ale uwaga - nie jest to typowa krwista czerwień - raczej hmm... malinowa? PIĘKNY KOLOR
Royal (39) - na zdjęciu wyszedł fioletowo, jednak jest to niebiesko-fioletowy mat - niesamowity
Diva (16) - matowy fiolet, dość neonowy
Czas na swatche:
Ogółem: niesamowita pigmentacja za niską cenę - zdecydowanie jedne z moich ulubionych cieni, polecam :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)